„Jest czas projektowania i czas podsumowania” – być może tak powiedziałby Kohelet widząc nadchodzący koniec roku lub początek nowego. To fakt – gdy nadchodzi nowe przyglądamy się temu, co „stare”, żeby wyciągnąć wnioski i móc nauczyć się czegoś na przyszłość.
Patrząc na mijające miesiące i naszą obecność z Wami, chciałbym dziś wrócić do pytań, jakie do nas kierowaliście; do pytań, które dotyczą rozpoznawania swojego życiowego miejsca, swojego powołania. Być może odpowiedź na nie posłuży większemu gronu osób!
Czy dam sobie radę w życiu zakonnym? Czy chcąc wstąpić do Zakonu nie mierze za wysoko?
Skądże! Jeśli mnie się udało, to co dopiero Tobie! 😉 Oczywiście zaczynając żartobliwie, chciałbym przekazać Ci, że to wszystko nie jest tak straszne, jakim wydaje się być: chodzenie w habicie, trzymanie się planu dnia, budowanie relacji we wspólnocie czy posługa względem innych ma wymiar wyzwania. Niekiedy potrzeba samozaparcia, by wracać do wierności w prostych sprawach. Ale istotą życia we wspólnocie jest forma wzajemnego wsparcia, które świadczymy sobie żyjąc wspólnie. Mówiąc prościej – to nie forma życia dla życiowych gigantów czy duchowych skał, ale dla zwykłych ludzi, którzy na co dzień mierzą się z własnymi słabościami i starają się je pokonywać idąc obok siebie. Zatem: odwagi!
Skąd mieć pewność? Czy w ogóle można mieć jakąkolwiek pewność, że to droga dla mnie?
Lubię mówić, że boję się tych, co mają pewność na 100%. Skoro jestem człowiekiem wiary to… wierzę, że Bóg mnie powołuje i nie potrzeba mi szukać pewności. Wystarczy przekonanie, że droga zakonna to ta, na którą zostałem przez Boga zaproszony. To pierwszy krok. Kolejny to weryfikacja, jaką podejmuję się wspólnie ze spowiednikiem czy duchowym towarzyszem, a potem wraz z braćmi wskazanymi przez Wspólnotę na czas pierwszych zakonnych lat.
Idąc w codzienność patrzę i szukam owoców, (wg biblijnej zasady, że działanie Ducha Świętego przynosi człowiekowi wzrost w cnotach; por. Ga 5, 22-23) jakie wydaje moje życie w oparciu o rady ewangeliczne (życie w posłuszeństwie, bez własności oraz w czystości). Poddaję się także obiektywnej weryfikacji, jaką gwarantuje mi prawo kanoniczne i zakonne.
W budowaniu relacji z Bogiem nie chodzi jednak o doświadczalną pewność, ale o zaufanie (na różnych płaszczyznach), że moja zależność od Niego okaże się dla mnie zbawienną. Nie potrzeba mi zatem pewności, ale intuicji wiary.
A może są w Tobie obawy, że nie masz w życiu żadnego powołania i wszystko jest przypadkiem?
Chciałbym w takim przypadku podzielić się z Tobą moim przekonaniem, że na czas naszych ziemskich dni Pan daje nam wiele opcji: roztacza przed nami całą paletę możliwości – jak na rozwidleniu szlaków podczas górskiej wędrówki; mimo rozmaitych możliwości wybór, jakiego dokonamy będzie przez Niego przyjęty i – jeśli tylko zakłada realizację i pomnażanie dobra, jakim się z nami podzielił (czyli miłością, bo to przez nią nas stworzył) – pobłogosławiony.
Proza codzienności rzeczywiście może przyprowadzić nas do przekonania, że to czego doświadczamy to splot zbiegów okoliczności, że „rzeczy” dzieją się przypadkiem. A gdybym powiedział Ci, że to, co nazywasz przypadkiem to tak naprawdę jakieś dalekie „imię” naszego Boga; że tak właściwie to On czuwając nad Tobą, ale będąc zarazem bardzo subtelnym, towarzyszy Ci w drodze i nawet gdy nie wybierasz tego, co Cię buduje – idzie, by móc wychylić się po Ciebie, gdy będziesz już blisko upadku?
Ksiądz Miłosz Hołda, jeden z profesorów na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie podczas swoich wykładów z filozofii zaznajamia swoich studentów z teologiczną koncepcją, że w dzisiejszym świecie człowiek niekiedy poznaje Boga jako ukrytego – takiego, który nie jest przez ludzi dostrzegalny „na pierwszy rzut oka”. Wydaje się, jakby Go nie było. Nie jest tak jednak z powodu Bożego postanowienia, by być niedostępnym dla nas, ale z powodu naszej kruchej kondycji w maratonie poznawania Go.
Czy nie na różne sposoby poznajemy wartościowe drogi? Czy nie zdarza nam się błądzić? Czy to jednak przeszkadza Bogu, by nas kochać? Warto pytać, warto szukać. Szczególnie, jeśli poznanie odpowiedzi kosztuje. Jeśli więc jakkolwiek moglibyśmy razem z Tobą iść drogą poszukiwania to daj nam znać – właśnie po to masz nas w Duszpasterstwie Młodzieży i Powołań!
brat Piotrek Kantorski