Tajemnice powołania z ojcem Wenantym (cz. 4)

Tajemnice powołania z ojcem Wenantym (cz. 4)

Miesiąc maj kojarzy nam się z wiosną, z budzącą się do życia przyrodą. Kwitnące drzewa i kwiaty wydają piękne zapachy, a w kościołach, przy kapliczkach i w domach słychać śpiew litanii loretańskiej. Tak, maj to zdecydowanie miesiąc Maryi. Patrzymy na Nią, wspominamy wydarzenia z Jej życia, podziwiamy Jej odwagę w pójściu za wolą Boga. Z pewnością Matka Boża może być wzorem dla młodych, którzy rozeznają swoje powołanie i zastanawiają się, co mają robić w życiu.

Kiedy przyszedł do Niej Anioł miała kilkanaście lat, miała swoje marzenia, pragnienia i perspektywy na dalsze życie u boku Józefa. Czy taka młoda dziewczyna była odpowiednią osobą, aby rozmawiać z Nią na temat zbawienia świata? A jednak Bóg wybiera właśnie Maryję, gdyż widzi w Niej serce gotowe na przyjęcie Boga i Jego pragnień. Bóg nie przekreśla wolności Maryi, ale czeka na Jej decyzję, na odpowiedź. Pobudza Jej serce miłością, obdarza przeobfitą łaską i czeka na zgodę prostej dziewczyny z Nazaretu, aby mógł przeprowadzić swój Boski Plan uratowania świata.

W jakimś sensie taka sytuacja ma miejsce też w życiu każdego człowieka w momencie, gdy rozważa nad wyborem stanu swojego życia. To przecież Bóg przychodzi do nas, w konkretnych okolicznościach życia, do takich jakimi w tym momencie jesteśmy i pyta czy chcemy przyjąć do swojego życia Jego Syna Jezusa i czy chcemy dać Go dalej światu, czy pozwolimy, aby On „urodził się” w sercu człowieka, do którego pójdziemy jako kapłan, osoba konsekrowana, małżonek, wolontariusz, nauczyciel, lekarz, piekarz … I nam też pozostawia wolność, porusza serce miłością, napełnia łaską i … czeka.

Szczególnym rysem pobożności ojca Wenantego Katarzyńca była jego przyjaźń z Maryją. Już jako mały, 4-letni chłopiec potrafił modlić się na różańcu i do tej modlitwy zachęcał inne dzieci z Obydowa podczas różnych zabaw i wypasania gęsi. Uwielbiał też śpiewać pieśni maryjne. Kiedy uczęszczał do seminarium nauczycielskiego we Lwowie, założył tam Różę różańcową i został jej zelatorem. Po wstąpieniu do Zakonu Franciszkanów jeszcze bardziej zafascynował się osobą Maryi, szczególnie poprzez lekturę książek: „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignion de Montfort oraz „Wysławianie Maryi” Alfonsa Liguori. Ponieważ zorientował się, że książek w języku polskim na temat Matki Bożej jest w bibliotece seminaryjnej niewiele, dlatego postanowił nauczyć się samodzielnie języka włoskiego, żeby mieć większy dostęp do literatury maryjnej. A gdy został kapłanem zachęcał swojego przyjaciela Maksymiliana Kolbego do wydawania czasopisma Rycerz Niepokalanej, aby ludzie mogli Ją coraz lepiej znać i bardziej kochać.

Ojciec Wenanty, jak zwykle, nie poprzestawał tylko na filozoficznym rozmyślaniu na temat Matki Bożej. Szukał konkretnych możliwości, aby zewnętrzne przejawy kultu maryjnego i zafascynowania Jej osobą i życiem, przełożyć na drogę wewnętrznego rozwoju i naśladowania Niepokalanej. Dlatego będąc jeszcze w seminarium franciszkańskim, po przeczytaniu wybranych książek, sporządził następującą notatkę ze wskazówkami:

„1) dokonywać wszystkich spraw w duchu Maryi, a więc wyrzec się swego ducha, swej woli, a stać się narzędziem w ręku Maryi;

2) wykonywać sprawy swoje z Maryją, to jest zapatrywać się na Jej przykład i szczególnie naśladować Jej wiarę, pokorę i Jej czystość w uczynkach i we wszystkim;

3) czcić zawsze Maryję i cześć Jej wszędzie rozszerzać.”