Tajemnice powołania z ojcem Wenantym (cz. 2)

Tajemnice powołania z ojcem Wenantym (cz. 2)

Czytając w Piśmie św. fragmenty opowiadające o o spotkaniach Zmartwychwstałego Jezusa ze wspólnotą Apostołów, widzimy jak często trudno było im uwierzyć w to, że Jezus powstał z grobu i żyje. Jezus więc przychodzi i przekonuje ich o tym, i pragnie rozpalić ich wiarę, której będą potrzebowali by iść głosić tą radosną nowinę.

Przyjąć prawdę o zwycięstwie Chrystusa – to wymaga kroku wiary. Apostołowie widzieli jak pojmano Jezusa, jak Go wyszydzono, ubiczowano i ukrzyżowano. Tego, że powstał z grobu nie byli naocznymi świadkami. Czy więc mogą być rzetelnymi świadkami Jego zmartwychwstania? Mogą! – bo Pismo Święte opisuje i przedstawia fakty, że spotkali Go żywego wielokrotnie, a Piotr na dowód tego powie, że razem z Nim jedli i pili.

A ja? Czy spotkałem w moim życiu żywego, zmartwychwstałego Jezusa? Czy takim świadectwem mogę się podzielić z tymi, do których – z Dobrą Nowiną – być może pośle mnie Bóg? Tylko takie spotkanie z Chrystusem jest warunkiem koniecznym dla każdego powołanego by zaangażować się w misję. Bo jeśli On w moim życiu nie jest Bogiem żywym, to i ja nie będę żył w pełni na drodze, którą idę.

Przeżywamy Rok Jubileuszowy 100-rocznicy śmierci o. Wenantego Katarzyńca. Spójrzmy więc jak wyglądały początki jego drogi powołania. Urodził się 7 października 1889 r. w Obydowie koło Kamionki Strumiłowej (ok. 46 km od Lwowa) – małej wiosce bez kościoła, bez stacji kolejowej, bez poczty, bez porządnej drogi. Praktycznie bez żadnych perspektyw na odniesienie sukcesu. Rodzice o. Wenantego nie mogli dać mu majątku, ani nawet odpowiedniego wykształcenia, ale dali mu to, co mieli najcenniejszego – żywą wiarę. I z tą wiarą o. Katarzyniec szedł przez całe swoje życie młodzieńcze, a potem zakonne, nieustannie ją rozwijając i pogłębiając. To ta wiara w Boga – ufamy, doprowadziła go do świętości życia.

A jak wygląda moja historia wiary? Czy wyniosłem ją z domu, czy może sam muszę o nią zawalczyć, rozpoznać, przyjąć? Jakkolwiek mogły wyglądać nasze historie, to dziś mogę – tak jak święty Tomasz w Wieczerniku – przyjść do Jezusa, spojrzeć na Jego rany, wyznać „Pan mój i Bóg mój”, i pozwolić, aby to On poprowadził moje życie gdziekolwiek chce i uzna za najlepsze dla mnie.

Jak więc mogę tą moja wiarę rozwijać? Ojciec Wenanty podaje bardzo konkretny i prosty sposób: medytować nad Credo, czyli Wyznaniem wiary. To jest przecież dostępne dla każdego. Powiedział kiedyś tak:

„Skład Apostolski krótki jest co do słów, ale wielki tajemnicą. Jeśli znasz Wierzę w Boga – to znasz bardzo ogromną księgę. Odmawiaj tylko co niedziela powoli te słowa i rozmyślaj nad nimi, a wiele się nauczysz. Mówię: wierzę w Boga, więc zaraz sobie przypominam, że Bóg jest na niebie, mówię: wierzę w Boga Ojca – więc sobie Go stawiam przed oczy i uświadamiam, że Bóg mnie kocha jak Ojciec, przypominam też sobie, że prócz Boga Ojca jest i Bóg Syn i Bóg Duch, i że Trzy są Osoby Boskie, ale Bóg jeden.”

Proste prawda? Nic tylko zastosować! Oby czas radości wielkanocnej był dla nas wszystkich okazją do wzrostu w wierze. Niech Zmartwychwstały i żyjący Pan prowadzi nas i już wyprzedza na naszych drogach życia.

o. Adam Mikosiak OFMConv