Marzenie Boga o człowieku

Marzenie Boga o człowieku

„Każde powołanie … w swojej najgłębszej warstwie jest tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka… Powołanie jest tajemnicą bożego wybrania: Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i [przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał (J 15, 16). I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron (Hbr 5, 4). Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię (Jr 1, 5).

Te natchnione słowa muszą przejąć głębokim drżeniem każdą kapłańską duszę. Dlatego też, gdy w różnych okolicznościach mówimy o powołaniu, winniśmy czynić to w postawie głębokiej pokory, świadomi, że Bóg nas „wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski” (2Tm 1, 9). Równocześnie zdajemy sobie sprawę, że ludzkie słowa nie są w stanie udźwignąć ciężaru tajemnicy, jaką kapłaństwo w sobie niesie” (Jan Paweł II, Dar i tajemnica, Kraków 1996, s. 7-8).

Po pięćdziesięciu latach życia powołaniem kapłańskim Jan Paweł II stwierdza, że powołanie jest tajemnicą. Jeśli zatem ktoś na samym początku drogi życia powołaniem chce mieć całkowita pewność, popełnia zasadniczą pomyłkę. Na tej drodze potrzeba zawierzenia, zaufania, „postawienia stopy na głębinie”, „pójścia w nieznane”.

Powołanie to marzenie Boga o człowieku

Bóg nie pozostawia człowieka własnemu losowi. On wybrał nas i pokochał zanim jeszcze żeśmy się urodzili, zanim pomyśleli o nas nasi rodzice, zanim nas zobaczyli i pokochali. Kochający Bóg przygotował dla nas konkretny plan życia. Ten Boży zamysł jest dostosowany do naszej historii, możliwości, aspiracji i uzdolnień i stanowi dla każdego szansę osiągnięcia pełni radości. Nikt z nas nie potrafi własną mocą i mądrością wyznaczyć sobie równie głębokiego i fascynującego projektu życia, gdyż nikt z nas nie zna siebie, ani nie potrafi pokochać samego siebie aż do tego stopnia, co Bóg. Tylko On rozumie do końca tajemnicę naszych serc, myśli i marzeń i tylko On potrafi pokochać nas miłością zbawiającą i przemieniającą nas w nowych ludzi: świętych, silnych i szczęśliwych. Dlatego warto słuchać bardziej Boga niż ludzi. Warto też słuchać bardziej Boga niż samego siebie: niż własnego ciała, własnych przekonań, emocji czy marzeń. (M. Dziewiecki, Dla maturzystów, w: Posłani aby służyć, Legnica 2003, s. 17)

Powołanie jest myślą opatrznościową Stwórcy względem każdego stworzenia, jest Jego ideą – projektem, jakby pewnym marzeniem, które jest w sercu Boga, ponieważ los stworzenia leży Mu na sercu. (Dokument Końcowy Kongresu Powołań w Rzymie, s. 21)

Jest ono marzeniem Boga o człowieku.

Ważne jest odkrycie kto marzy?

O człowieku wielu marzy: producenci kosmetyków, telefonów komórkowych, dyrektorzy zakładów mięsnych, dyktatorzy, producenci reklam, diabeł. Oni wszyscy o nas zabiegają, chcą nas pozyskać, kuszą. Dlaczego ich marzeń nie warto spełniać? Bo oni nie kochają nas! Oni są interesowni w miłości, egoistyczni. Kto z nich oddałby za nas życie?

Bóg natomiast kocha, i marzy z miłością. Marzy na jakiej drodze, w jakim stanie życia człowiek może być szczęśliwy i do szczęścia innym dopomóc. Marzy gdzie człowiek będzie miał idealne warunki, aby się osobiście uświęcić i gdzie jak największej grupie ludzi do uświęcenia dopomóc. Tutaj możemy sobie wyobrazić np. jaki byłby świat gdyby nie było: św. Franciszka z Asyżu, Matki Teresy, Jana Pawła II. Bez mojej odpowiedzi, świat może być również dziwny…

Stwórca wie najlepiej czego potrzebuje stworzenie. On najlepiej je zna. „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię – mówi Bóg – prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1, 5).

Fałszywe obrazy Boga

(Philippe Madre, Boże wezwanie, Warszawa 1994, s. 59-61)

Mogą one niekiedy tłumaczyć określony ateizm, albo obojętność względem Boga w dziedzinie powołania.
– Nauczyciel szkolny – Jeśli nie realizuję prawa Bożego, spodziewam się „lania po łapach”, co ma mnie doprowadzić do porządku. Skutek: żyję w ciągłym lęku przed „nieczynieniem” tego, czego On oczekuje ode mnie.
– Bóg – mściciel. Boję się zemsty boga ponieważ czegoś Mu odmówiłem. Często słyszymy: co ja zrobiłem Bogu, że mnie to spotyka? Oznacza to, że zrobiłem cos złego lub niewłaściwego.
– Bóg prawodawca – Bóg nie zamyka się jedynie w nakazach lub zakazach. Tymczasem ktoś może twierdzić: chodzę do kościoła w niedzielę, do spowiedzi raz do roku – jestem dobrym chrześcijaninem.
– Bóg tyran – To taki który przymusza człowieka. Mówimy wtedy: muszę zrobić to, czy tamto… Muszę wybrać taką drogę, ponieważ Bóg mnie do tego przymusza, a z takim Bogiem się nie dyskutuje. Dochodzimy wtedy do pojęcia woli Bożej, która byłaby narzucaniem czegoś siłą, bez brania pod uwagę naszej wolności. – Tolerancyjny staruszek – zamyka oczy na wszystko, co człowiek robi negatywnego, pod pretekstem swojej miłości.
– Bóg daleki – Jest bardzo daleko i nudzi się na swojej chmurze, mało zainteresowany naszym życiem, niekiedy objawia swoją wolę względem nas, a potem zostawia człowieka samemu sobie, niech sobie jakoś radzi.

Ktoś wierzący w takiego Boga nie będzie w stanie pokochać Go. Marzenia takiego Boga nie chce się spełniać. Nie interesuje nas powołanie udzielone przez takiego Boga.

Jaki zatem jest Bóg? Rozeznawanie powołania należy rozpocząć od takiego pytania, od pytania o wiarę.

Odpowiedź z miłości

Antoni Gołubiew w „Bolesławie Chrobrym” opisuje, jak książę Bolko i jego przyjaciel wojewoda Stoigniew rozmawiają na temat biskupa Wojciecha. Zastanawiają się głęboko, jaka siła zmusza go, aby porzucił wygodne życie w ich gościnnym kraju i wyruszył z misja do krajów, gdzie może go spotkać nawet męczeństwo. Wojciech tłumaczył im, że musi to uczynić dla Chrystusa, że musi głosić Chrystusa. W pewnej chwili Stoigniew wpada na myśl, że Wojciech chyba… kocha Chrystusa! Myśl ta dla nich jest olśnieniem, aż wywołuje zakłopotanie. Lecz w świetle tej myśli ofiarna postawa Wojciecha staje się wreszcie dla nich zrozumiała. (S. Piórkowski, Piękno i urok życia konsekrowanego, Łódź 1999, s. 100)

Wielkoduszność to ważna cnota osoby powołanej do doskonałości. Bóg okazał swą wielkoduszność kiedy pochylił się nad słabym i lichym stworzeniem jakim ja jestem i powiedział do mnie: Pójdź za mną. Idź moimi śladami, pokażę ci moją Boską wszechmoc. Czyż zatem i Bóg nie ma prawa żądać ode mnie pewnej, choć drobnej mej wielkoduszności?

Owoce powołania

W książce pt. Bóg, moja pierwsza Miłość, ks. Guy Gilbert (Gi Żilber) tak pisze o swoim powołaniu: Pewnej nocy w Paryżu miało miejsce spotkanie, które okazało się fundamentalne w moim życiu. Wracałem ze spotkania z młodzieżą, kiedy zauważyłem na brzegu chodnika chłopca dwunastoletniego. Pytam go, co robisz tu o 2 w nocy? Z ogromnym smutkiem na twarzy mówi mi: Nie chce wracać więcej do domu, ponieważ tam jem z miski psa. Tej nocy przyjąłem Alana i mieszkał w moim domu 7 lat. Pewnego dnia powiedział do mnie: jest to piękne, że wyciągnąłeś mnie z błota, ale czy możesz się zająć także moimi przyjaciółmi, którzy mieszkają na ulicy?.

I tak oto stałem się księdzem ulicy, nie chcąc tego ani nie szukając.

Moje ojcostwo nie jest fizyczne i równocześnie jakimś takim jest, bo przygarniam licznych młodych, których nie zrodziłem i pomaga im wzrastać, dla nich wylewając pot mojego ciała i mojego serca, aby mogli znaleźć drogę miłości – jedyną drogę życia. To jest piękne ojcostwo.

Gdy miałem 13 lat Bóg stał się pasją mojego życia. Bez tej pierwszej i jedynej Miłości, nic nie stałoby się możliwe. (w: Posłani aby służyć, Legnica 2003, s. 22-23)

Wokół każdej osoby powołanej rośnie nowa rodzina. Są to ci, którzy za jego przykładem, słowem, dzięki jego pracy się uświęcili, zbliżyli się do Boga.

brat Marian Gołąb OFMConv